Siostry w zakręcie, sinogarlice
Wasze są mosty i ulice
I wasz jest wszelkich grzechów rejestr
Bądź wola twoja, ale nie jest
Tu co dzień pada jakaś Troja
Tu drogi zawsze po wybojach
I góry garbów my kalecy
Umiemy wziąć na jedne plecy
Tu się dogasa w zimnej ciszy
Wycia rozbitków nie usłyszysz
Nikt nie śle listów w pustych flaszkach
Ponieważ flaszki są na zastaw
Siostry w zakręcie, sinogarlice
Wasze są mosty i ulice
I wasz jest wszelkich grzechów rejestr
Bądź wola twoja, ale nie jest
Tu, jak się żyje, to się żyje
Jutro zaszyję - dziś daj w szyję
Rana, co nigdy się nie goi
Nie wstawaj, długo nie postoisz
Bo znów rozciągnie cię na krzyżu
Świat, co jest jak sumienia wyrzut
Lecz jakoś jeszcze nas dogania
Cud codziennego zmartwychwstania
Więc zanim całkiem się nie wchłonę
W te drzwi, co wiodą w jedną stronę
Wybaczcie mi kulawcy Boży
Mój kaprys, żeby jeszcze pożyć
Wytracam ostrość w tępym tłumie
Frajerstwa, co nic nie rozumie
Półgębkiem, cichcem, krzywym ryjem
Wasza wśród obcych, ale żyję
Siostry w zakręcie, sinogarlice
Wasze są mosty i ulice
I szloch, co głosi prawdę gołą
Ten zakręt siostry to jest koło