To on
Ma w oczach jasne światła wszystkich wielkich miast
Zna nocnych stolic lepki gwar
Na drogach świata buty starł
I przed nim drogi gną się uniżenie w pas
Ja
Przez pelargonie w oknie widzę ulic zbieg
I tego świata tyle znam
Co topografię czterech ścian
Siwy horyzont zawsze budził we mnie lęk
Orzeł z reszką, plecy o plecy
Nierozłączni jak światem świat
Ja - on, on - ja
Nie podzielisz na dwa, no bo jak
To ja
Tramwaj zarzucił na mnie pętlę no i znów
Trzeba wydukać parę zdań
I kołek z drewna włazi w krtań
W cesarskich cięciach rodzę każde z prostych słów
On
Na oklep zjeździł całe stajnie rączych aut
A kiedy raczy wydać głos
Ofiara wielka, płonie stos
A w każdym zdaniu błyszczy rozum oraz kształt
Orzeł z reszką, plecy o plecy
Nierozłączni jak światem świat
Ja - on, on - ja
Nie podzielisz na dwa, no bo jak, bo jak
Rękawiczki i wina i kara
Awers, rewers, to dobre i złe
Jak wskazówki jednego zegara
Mają sens tylko wtedy, gdy dwie
Orzeł z reszką, plecy o plecy
Nierozłączni jak światem świat
Ja - on, on - ja
Nie podzielisz na dwa, no bo jak
Nie podzielisz na dwa, no bo jak
Bo jak