Wśród piramid spraw
Szczęścia bladych mgnień
Rodzi się Twój strach
Twój cień
I przed siebie gnasz
Jak bezpański pies
Co Ty z tego masz
Prócz łez
Co Ty masz z tych dni
Siebie masz na żer
Czy coś Ci się śni
Prócz zer
W płochliwym sercu myszy
Rodzi się ziarnko ciszy
Niepojętej niczym skrzydlata dusza skrzypiec
Zamknięty w drewnie cud
Wiadomo co to w burzy
Ta cisza to dziecię burzy
Choć w ogrodach i sadach świata tańczy lipiec
Lepki jak lipcowy miód
W kawalkadzie dni
I w galopie lat
Czasem nam się śni
Nasz świat
Rozumowi wbrew
Wciska się przez mur
Gromki biały zew
Od gór
I zbaczamy z dróg
I gubimy trop
Znowu bliżej Bóg
O krok