Tyle mam, co zmęczonymi dłońmi
Wyrobiłem i zwykłym słowem
O nic więcej nie umiem się upomnieć
Gdzie fortuna? gdzieś toczy się kołem
Moje rzeczy w waciakach kurzu
W paru miejscach zostały blizny z gwoździ
W cudzym domu, przy cudzym podwórzu
Nowe miejsce mi trzeba umościć
W tym kraju poeta rzecz święta
A ja worek poetów świtę
No cóż, bieda nam depcze po piętach
Mam w kieszeniach raptem palców dychę
Więc musicie wybaczyć panowie
Nie jest łatwo, sami widzicie
Ja mam dla was poduszkę pod głowę
Z wymówieniem na całe życie