W przedświcie kuli się las
Niebieścieje wiersza płaskowyż
Zarosło serce na brzozie
Psi skowyt
Tu karleją człowiecze sprawy
Tutaj równo oddycha igliwie
Kornik w drewnie odmawia różaniec
Prośby żarliwe
Chodźmy do lasu kochanie
Chodźmy do lasu, u sosny krzyża nie skłamiesz
Spokorniejesz być może od razu
Więc chodźmy do lasu kochanie
Spłonęło co miało się spalić
Chodźmy do lasu kochanie
Może da się coś jeszcze ocalić
Cienki spokój przynosi las
Krzepnie wierzchem nadzieja grząska
Spopiela się nerwów zmęczonych krucha gałązka
Oto nieba głuchy konfesjonał
Kładę głowę pod mrozu brzytwę
Mieląc w zębów młynku modlitewnym
Słoną modlitwę
Chodźmy do lasu kochanie
Chodźmy do lasu, u sosny krzyża nie skłamiesz
Spokorniejesz być może od razu
Więc chodźmy do lasu kochanie
Spłonęło co miało się spalić
Proszę, chodźmy do lasu kochanie
Może da się coś jeszcze ocalić
W przedświcie kuli się las
Niebieścieje wiersza płaskowyż
Zarosło serce na brzozie
Psi skowyt