Blasku nie ma w tym
Nie o nas w mieście szum
Wulkany plotek śpią
I nic
My – to siwy dym
Pięć osób dla nas tłum
Codzienność mamy mdłą
Lecz da się żyć
W rytmie bliźniaczych tygodni
Snuje się nam i miłość i byt
My w tym koszmarnie niemodni
Że czasem wstyd – zwyczajnie wstyd
Ty się śmiej i pusz jak paw
Lecz łapy precz od naszych spraw!
Ani nam przyjdzie do głowy
By wdrapać się na górę ze szkła
Rzucić nasz ciepły płaskowyż
Gdzie tylko my – Ona i Ja!
Ty się śmiej i pusz jak paw
Lecz łapy precz od naszych spraw!
Gdy się spełnią dni
To przecież zwykła rzecz
My – na niebieską perć
Na raz
Proszę, wybacz mi
Tę szarość życia, lecz
Najmniejszych wahań serc
Nie było w nas
W rytmie bliźniaczych tygodni...