Co można więcej na cztery ręce
Kiedy walczyk nasz w męce skonał już
My nowożeńce w strasznej udręce
Dwa spojrzenia cielęce, zimny tusz
Bo bez mamy ani rusz
Zimny tusz, bo bez taty ani rusz
Ach, przybądź inwencjo
Na przekór tym konwencjom
Bo z samą potencją, męki
I wnet uczuć inflacje
Przyśpieszą aberracje
Frustracje, dewiacje, męki
Co można więcej na cztery ręce
W Michaliny półksiędze stronic brak
My nowożeńce w alkowy scence
Jak te cięte kaczeńce w suchy piach
I w dodatku tonąc w łzach
W suchy piach i w dodatku tonąc w łzach
My w ciągłej rozterce
Co zmienić w tej fuszerce
By mocniej nam serce biło
Jak było?... Nie, nie było
To niezłe na otyłość
Subtelna zawiłość - miłość
Ach, przybądź inwencjo
Na przekór tym konwencjom
Bo z samą potencją, męki
I wnet uczuć inflacje
Przyśpieszą aberracje
Frustracje, dewiacje, męki...