Jest pusta szklanka
Kredyt we frankach
Mrukliwa żona
Wrzaskliwe dzieci
Nadzieja blada
Nerwów skakanka
I jakość leci
Roboty nie masz
Więc mózgu drenaż
I szlam istnienia
Napawa grozą
Freud Cię nie wesprze
Ani Ojcze nasz
I Mea dulcy z Toboso
Niewierna franca
Mój Sancho Pansa
Uciekł cichaczem
I moja miła
Ja już nie taki
I moja lanca
Nie taka ostra jak była
Gdzieś od niebiosów
Don Kichot losu
Zabrzmiał dyszkantem
Fałszywym tonem
Tajemne brzmienie
Naszych dwugłosów
Niestety Mea skończone
Choć ty mi, Mea, nie dulc do ucha
Nie ma przyszłości przed nami
Bo u mnie, Mea, taka posucha
Że drzewa gonią za psami
Niewierna franca
Mój Sancho Pansa
Uciekł cichaczem
I moja miła
Ja już nie taki
I moja lanca
Nie taka ostra jak była
Gdzieś od niebiosów
Don Kichot losu
Zabrzmiał dyszkantem
Fałszywym tonem
Tajemne brzmienie
Naszych dwugłosów
Niestety Mea skończone
Choć ty mi, Mea, nie dulc do ucha...