Uwierz, jeszcze będzie cudnie
Wszystkie trakty na południe
Aż się zamkną za plecami lata bure
A ty dźwigasz w głowie chmurę
A ty niesiesz w piersiach dziurę
Twoje oczy to wyschnięte studnie
Co ta miłość z nas zrobiła
Czemu nas tak poraniła
Przez tę miłość drepczą ludzie jak po grudzie
Przy rodzinach jak przy budzie
I po maju zaraz grudzień
Czy my ją czy ona z oczu nas straciła
Koleżanko paryżanko, lata płyną
Jesieniami czas się liczy, nie wiosnami
Chodź, skręcimy gdzieś na wino
Pogadamy, popłaczemy, popłaczemy
Wymienimy się bliznami
My kochanki, my wybranki
Dzisiaj szare markietanki
Patrząc w karki za niknącym peletonem
W nas miłości pokręcone
W nas miłości nieskończone
Nawet boją się nam wróżyć już cyganki
Już się tobie świat nie kłania
Już Bełchatów - nie Toskania
Dni bliźniacze co się za horyzont dłużą
Miałaś być jesienną różą
Jesteś ledwie łez kałużą
A najgorsze - nie odwykłaś od kochania
Koleżanko paryżanko, lata płyną
Jesieniami czas się liczy, nie wiosnami
Chodź, skręcimy gdzieś na wino
Pogadamy, popłaczemy, popłaczemy
Wymienimy się bliznami