muzyka: Janusz Grzywacz
wykonawca: Piotr Machalica
Kolega bawi się w poetę
Żongluje pięknie lekkim słowem
Co jest jak próżnia albo eter
Albo piłeczki pingpongowe
Chce zagrzać miejsce między nami
Zdobyć bez bólu naszą Troję
Ma marynarkę z cekinami
I białe zęby – gance noje!
Żona kolegi się nim chlubi
Lecz się na nasze muzy gniewa
Żona kolegi nas nie lubi
Piesek kolegi nas olewa
Żona, co nas omija bokiem
Nigdy nie prosi nas do domu
I patrzy na nas wrogim okiem
A fakt – oko ma cyklonu
Oj, - kurwisz ty się nam poezjo
Łazisz po ludziach na paluszkach
Podtruwasz kitem i herezją
Nie tym, co trzeba włazisz w łóżka
Pastwi się żona nad kolegą
Gania jak chłopa na wykopki
I co dzień wiersze ciśnie z niego
Okrągłe jak zajęcze bobki
Lecz czasem po kieliszkach paru
Kolega jakby mniej się wstydzi
Wówczas zaprasza nas do baru
W którym nie bywa, bo się wstydzi
Wie zawsze, co jest za zakrętem
Nie grzeszy żadną wątpliwością
Nocami tęskni za talentem
Jak ilość tęskni za jakością
Nie pali, - więc się krztusi petem
I dzielnie drepcze tuż za nami
Kolega bawi się w poetę
Jakby się bawił zapałkami
Oj, - kurwisz ty się nam poezjo
Łazisz po ludziach na paluszkach
Podtruwasz kitem i herezją
Nie tym, co trzeba włazisz w łóżko