Za oknem siny latarni błysk
On siedzi drżący, pisze list
Kochana żono, przechodzę męki
W domu zalęgły się nam panienki
To od sąsiada piętro nad nami
Musiały ścierwa przeleźć rurami
Choć walę równo i bez pamięci
Mnóstwo się tego po domu kręci
Jak zgasić światło to, moja duszko
Po cztery sztuki włazi na łóżko
Za oknem siny latarni błysk
On siedzi drżący, pisze list
Stosuję tytoń, spirytus, rekty
Lecz to nie działa już na insekty
Choć walczę z nimi z całej swej siły
Dziwnie się bestie uodporniły
Na szczęście kumple przybyli walnie
Wesprzeć moralnie i materialnie
I ramię w ramię wszyscy razem
Tępimy dzielnie tę zarazę
Za oknem siny latarni błysk
On siedzi drżący, pisze list
Sprzedałem szafę i klarnet zięcia
Bo to kosztowne są przedsięwzięcia
Gdy się wytępić chce te zakały
By gniazd rodzinnych nam nie kalały
Ja wiem, że kochasz, tęsknisz za mężem
Znów się spotkamy, gdy zwyciężę
Chwilowo mąż twój i kumple z boku
Robimy dezynsekcję bloku
Kończę, bo znów się dają we znaki
Kochana, przyślij coś na robaki
Bo ja tu straszne przechodzę męki
W domu zalęgły się nam panienki
Za oknem siny latarni błysk
Ja siedzę drżący, pisze list