Ano niby tańczę z nim tango
Lecz raczej to mam go
Nie dopytuj się gdzie
Choć jest santrapą i zgredem
To tylko on jeden
W tango powiódł mnie
W tej knajpie pustej jak kościół
Wiekowy dość gościu
Na przyciężkiej coś chmurce kolońskiej wody
Tak mnie osaczył i tak przeinaczył
Że zgłupiałam, się poddałam
Pomimo wiedzy, no i urody
Bo brzuch staruszka to jest taka biała gruszka
Oczaruje, popchnie zręcznie w stronę łóżka
Potem już tylko kurz i
Straszliwa zawieruszka
I wejście lila róż
Myślisz już
Że dziadzio ledwo zipie
Jego zgon tuż tuż
Że cały tynk się z niego sypie
Ale nie, nie jest tak źle
On jeszcze wam przyrypie
On jeszcze wam przyry...
Tak minął wrzesień, październik
I ciach jak w cukierni
Tylko tańczyć i rwać
A ja wtulona w tę gruszkę
Jak w gruszki fartuszkiem
Gruszka jego mać
Szybuje parkiet do bólu, choć mną manipuluje
Tak jak nie zakręcił mnie żaden młody
Tak mnie osaczył i tak przeinaczył
Że zgłupiałam, się poddałam
Pomimo wiedzy, no i urody
Bo brzuch staruszka to jest taka biała gruszka
Oczaruje, popchnie zręcznie w stronę łóżka
Potem już tylko kurz
Straszliwa zawieruszka
I wejście lila róż
Myślisz już
Że dziadzio ledwo zipie
Jego zgon tuż tuż
Że cały tynk się z niego sypie
Ale nie, nie jest tak źle
On jeszcze wam przyrypie
On jeszcze wam przyry...
Uwaga, kocmołuchy
Na dziadków białe brzuchy