Z krawędzi mostu dna butelki
W łoskocie serca jak po biegu
Nie było mórz na tyle wielkich
By się nie dało znaleźć brzegu
I oddech wiersza w naszych żaglach
Wlewał nam w nerwy miękki spokój
I znów wracało się do magla
Lecz z iskrą co płonęła w oku
W szaleństwie w zachwycie
Apetyt na życie
Z tego się nie tyje, z tego się umiera
Choć jeszcze nie teraz
W gonitwie w udręce, na dnie i na szczycie
Apetyt na życie
Z tego się nie tyje, z tego się umiera
Choć jeszcze nie teraz
Na chmurze wiersza, w skrzydłach marzeń
Wracamy ciągle pod swój daszek
Choć bardziej puste nasze plaże
I tylko morze gryzie piasek
Sami umiemy leczyć kaca
I nie obejdzie się tabliczką
Znikam na chwilę, zaraz wracam
Bo się nie wraca tą uliczką
W szaleństwie, w zachwycie
Apetyt na życie
Z tego się nie tyje z tego się umiera
Choć jeszcze nie teraz
W gonitwie w udręce na dnie i na szczycie
Apetyt na życie
Choć dzień coraz krótszy i myśli się droczą
Czy zdążysz przed nocą
I czas cię uniesie wezbrany jak rzeka
Lecz jeszcze poczekaj