W dziedzinie twórczości plastycznej Jan Wołek debiutował w połowie lat 80-tych ubiegłego wieku, jako autor rysunków satyrycznych i ilustracji książkowych. Równocześnie profesjonalnie zajął się także malarstwem uzyskując uprawnienia zawodowca. To zainteresowanie malarstwem tak tłumaczy bliski przyjaciel Mistrza - Jerzy Satanowski:
"[...] Życie barda jest dosyć ciężkie. W pewnej chwili Jasio bardzo się wewnętrznie wyciszył. Chciał chyba odpocząć od świata. Stąd ucieczka z miasta, ucieczka w malowanie, które jest znacznie mniej zawodem publicznym. Można je uprawiać w całkowitej samotności. [...]" *)
Uprawiał malarstwo sztalugowe, które wkrótce zaczęło być i pozostaje dominującym w jego twórczości. Preferuje malarstwo realistyczne, głównie pejzaż i martwą naturę, o świetnym wyczuciu kolorystycznym, przesycone światłem, umiłowaniem do pięknych krajobrazów miasteczek, pól i łąk. Ulubionym motywem w jego malarskiej twórczości jest Kazimierz Dolny i jego najbliższe okolice. O początkach swojej twórczości na tym polu sztuki Jan Wołek wspomina:
"[...] Nasz pierwotny stosunek do piękna najmocniej kształtuje tradycja i krajobraz, w którym żyjemy. Kiedy zaczęło mi się "sypać" zdrowie, uznałem, że czas już zasiąść. Wynajmowałem wtedy domek na Zaciszu w sąsiedztwie malarza, Jurka Gnatowskiego, przyjaciela i nauczyciela, któremu zawdzięczam sporo wiedzy. Ostro zabrałem się za malarstwo. Ryzykowałem, bo warsztat kosztuje. Żeby malować, trzeba sprzedawać. W jednej z galerii wypatrzył moje obrazy mój późniejszy przyjaciel i impresario, który akurat przyjechał z Kanady. Kupił jedno, potem drugie, trzecie płótno, po czym zadał sobie trud, żeby odnaleźć mnie w Kazimierzu. Zaproponował pierwszą wystawę w Kanadzie. I pojechaliśmy. Pierwsze pokazy były krótkie, 4 – 5 dni – ale poprzedzały je intensywne przygotowania. W ciągu dnia przychodziło po kilkaset osób. W sumie tyle, co w Polsce przez miesiąc. Potem nabrało to inercji. [...]" *)
Uczestniczył w kilkunastu plenerach krajowych i zagranicznych oraz wielu wystawach zbiorowych. Swoje prace prezentował na licznych wystawach indywidualnych w kraju i zagranicą, m.in. w RFN, ZSRR, Francji, Japonii, Kanadzie i USA. Wymieniany przez Mistrza Jerzy Gnatowski tak wspomina:
"[...] Jasiu często przychodził do mojej pracowni. Zdolności, które trzeba zazwyczaj kształcić - miał dane z natury. Miał intuicję. Mówiłem mu o technikach malarskich, bo tego uczyłem. Zachęcałem go, by zajął się malarstwem na poważnie. [...]" *)
I zajął się. Z korzyścią dla współczesnej Sztuki i ku ogromnej radości wielbicieli Jego talentu. Prace Mistrza znaleźć można, podziwiać i nabyć przede wszystkim w autorskiej galerii „Suszarnia” mieszczącej się w Kazimierzu nad Wisłą przy ul. Lubelskiej 3 (tel. 081 8810265), ale i w wielu galeriach w kraju. O swojej pasji malowania Mistrz tak mówi:
"[...] Cieszy mnie, że ludzie cieszą się z moich obrazów. Cieszy mnie, gdy w ich oczach zapala się to cudowne światło, które zapalało się pewnie w oczach Alvy Edisona, czy Newtona, a które da się zamknąć w słowie ROZUMIEM. Ludziom miło jest rozumieć, a ja im to zapewniam, tak jak miło jest mieć świadomość, że nikt cię nie robi w dupę. A więc z moim malarstwem idę ku ludziom z otwartą przyłbicą, (by nie rzec całkiem na golasa) starając się by było coraz lepsze warsztatowo, - w wierzę, że nawet jeśli lepsze już być nie może, to przynajmniej permanentne staranie się gwarantuje utrzymywanie odpowiedniego poziomu. Satysfakcjonuje mnie to, że ludzie wiedzą "o czym to jest", że nie musimy podejmować między sobą jakiejś gry, której reguły ustala krytyk oczekując daleko posuniętej cnoty posłuszeństwa. Satysfakcjonuje mnie to, że wobec malarstwa tak oczywistego jak moje, krytyk musi odtworzyć sobie całą wiedzę o warsztacie malarskim, bo nie daję mu szans na żadną intelektualną woltyżerkę i naraz okazuje się że nie ma czego odtwarzać, bo tego nigdy nie było. Więc strasznie kocham tę swoją 'normalkę'. Nie wstydzę się zachodów słońca, bo jak zawsze powtarzałem: nie jest wstydem malować je, lecz jest wstydem malować je do dupy. Lubię gdy ludzie doceniają, że potrafię 'położyć' wodę, 'zawinąć' niebo, że światło i cień idą pod rękę, a przecież moje malarstwo nie jest prostym przekładaniem ładnego na jeszcze ładniejsze. Uroda natury i przedmiotu zachwyca mnie nieustannie, gapię się na to z otwartą gębą i cieszę się, że przyszło mi machać pędzlem na tym pięknym świecie. [...]" **)
Wszystkich bliżej zainteresowanych twórczością plastyczną Mistrza zapraszamy do zwiedzenia wirtualnych galerii z pracami Jana Wołka, do których linki zamieszczamy w dziale "Galerie Sztuki". Zdjęcia wybranych obrazów możecie również obejrzeć w naszym "Fotoplastykonie". Jesteśmy przekonani, że Was również urzeknie kunszt Jego pędzla i piękno prezentowanych obrazów. Będziemy się starali zamieszczać w naszym serwisie aktualne informacje o wystawach przygotowywanych przez Mistrza, jak również o innych wydarzeniach artystycznych związanych z malarstwem, w których uczestniczył. Mamy nadzieję, że każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie.
*) źródło i pełny tekst: Rzeczpospolita **) źródło i pełny tekst: ArtNewMedia