muzyka: Robert Obcowski
wykonawca: Monika Wierzbicka
Uśmiechnął się czule, bo on to potrafił
Stanęła na baczność butelka ratafii
I było mi miło, i on był jak święty
I byłby nim został, lecz były procenty
A potem półgłosem półsłówka dwuznaczne
A ja się broniłam, lecz dość niedwuznacznie
I weszłam półsenna w półsłówek zawiłość
Bezbronna i skłonna uwierzyć w półmiłość
O jeden kieliszek za dużo
By przestać na krzewie być różą
I panną dziewanną na tle dzikiej mięty
A stać się tym kwiatem
A stać się tym kwiatem podciętym
A potem... Co potem? Odeszłam nad ranem
I nawet nie było dwóch zdań z Don Juanem
Uśmiechnąć się czule on już nie potrafił
Bo był jak wyschnięta butelka ratafii
I żalu nie było, pretensji nie było
I tak się skończyła ta cała półmiłość
I w cierpki półuśmiech ubrałam się z trudem
Wracając na tarczy w spraw zwykłych szarugę
O jeden kieliszek za dużo
By przestać na krzewie być różą
I panną dziewanną na tle dzikiej mięty
A stać się tym kwiatem
A stać się tym kwiatem podciętym
O jeden kieliszek za dużo
By przestać na krzewie być różą
I panną dziewanną na tle dzikiej mięty
A stać się tym kwiatem
A stać się tym kwiatem podciętym